Nauczycielka (2016) w reżyserii Jana Hřebejka jest filmem o sprzeciwie wobec opresyjnej
władzy. Filmem o godności człowieka, o odwadze i strachu, o walce z "komuną", opowiedzianym w dokładnie takiej
skali, jaka była możliwa aby nie popadać w nielubiane ponoć przez
czeskich odbiorców zadęcie, tak charakterystyczne dla polskiej
twórczości.
Nie jestem znawcą kina czeskiego, ale jeśli może ono zbliżyć się do kategorii pt. "moralny niepokój" czy "moralitet", to tym filmem się zbliżyło.
Wszystko jest tu zgrane.
Scenariuszowo - to dzieło kompletne, gdzie trudno ująć jedną scenę by film się nie rozleciał. Fabuła jest zwięzła i treściwa.
Reżyser
- wykorzystując w stu procentach ten świetny scenariusz - zostawia
przestrzeń dla aktora na granie gestem, wyrazem twarzy, chwilą
milczenia.
Aktorsko film jest bardzo równy. Nie ma gwiazdorzenia, aktorzy robią
swoje i robią to bardzo dobrze. Nie mogę powiedzieć, by jakaś rola
specjalnie się wyróżniała.
Na uwagę zasługują dobrze zagrane - ważne w scenariuszu - role dziecięce.
Muzyka
pasuje do filmu i mimo licznych napięć emocjonalnych w fabule "wychodzi
przed kadr" tylko w dwóch-trzech kluczowych momentach.
Najważniejszym wnioskiem z filmu jest jego wymowa społeczna i psychologiczna, z odrobiną polityki w tle. Jednak reżyser nie wyciąga wniosków za nas - on pokazuje historię, zamkniętą w ramy, kompletną.
Vaclav Havel - gdyby żył - chciałby to obejrzeć.
Gdyby podlać Nauczycielkę polskim sosem (symbolizm, patos), to byłby bestseller nad Wisłą. Emocjonalnie i znaczeniowo jest to film bardzo nam bliski.
PO-LE-CAM!
Filip
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz